Na wstępie chciałabym poinformować, że nieuchronnie zbliżamy się do końca opowiadania :/
Rozdział 19 jest w trakcie pisania. Nie mogłam dzisiaj spać, więc postanowiłam dopracować part i go dla Was wstawić, chociaż przyznam szczerze, że nie należy on ani do najdłuższych ani też do moich ulubionych. No i oczywiście...
WESOŁYCH WAKACJI !!! <3
--------------------------------------------------------------------------
[Gerard]
Wiecie, jakoś tak strasznie dziwnie się czuję. Mam wspaniałego chłopaka, ojca, który mnie akceptuje, kochanego brata, wspaniałych przyjaciół, robię to, co kocham- śpiewam, kasy mam po dostatkiem, ale jednak czuję, że czegoś mi brakuje...
Nawracam się. Powoli, stopniowo, zaczynam dowiadywać się coraz więcej ciekawych rzeczy o chrześcijaństwie, ogólnie o Bogu. Staję się wierzący. No, może nie aż tak bardzo jak Frank i jego mama, ale z każdą kolejną niedzielą spędzoną razem z nimi w kościele jest coraz lepiej. Nawet ostatnio byłem na rozmowie z księdzem. Opowiedział mi i wytłumaczył wszystko głębiej. Myślę, że już dość sporo rozumiem, choć nie jest to wcale łatwe. Aby coś zrozumieć, na przykład taki tekst z Ewangelii, to trzeba go przeczytać czasem nawet milion razy, wczytać się głębiej, szukać odpowiedzi pomiędzy wierszami...
Gdy poinformowałem tatę o moich nowych poglądach religijnych, wzruszył tylko ramionami i powiedział:
"Rób, co chcesz. Bylebyś był szczęśliwy i gorliwy w tym, co robisz..." - cóż, ojca ateisty już raczej nie nawrócę, matki tym bardziej, ale dobre i to. Taka złota myśl, rada. Na pewno się do niej ustosunkuję lub przynajmniej spróbuję i nawet zacznę od dzisiaj.
-Frank?- rzuciłem do słuchawki telefonu- Już 18:40, idziemy do kościoła- z uśmiechem na twarzy zakończyłem połączenie i wyszedłem z domu.
******
Dzisiaj przeszedłem krótki kurs gry na gitarze, a moim nauczycielem był nikt inny jak sam Frank Iero. Wyglądało to co najmniej śmiesznie.
-No nie, Gerard, skup się!- powiedział podirytowany już Frank- Złap e-moll.
-Ale co to?
-No chwyt taki
-Aaa, no a jak go złapać?
-Normalnie. Yymm... Palec wskazujący na strunie A na drugim progu, a środkowy na strunie D również na drugim progu- zaciekle mi tłumaczył.
-Yyy... złapałem się za głowę i począłem po cichu powtarzać słowa bruneta.
-Już? No co jest?- niecierpliwił się.
-Cii... Czekaj, przetwarzam informacje.
-Ha ha ha!- zaśmiał się.
-A co to są te "pierogi" w ogóle?
-Nie "pierogi", tylko "progi"- zachichotał.
-No wiem, przejęzyczyłem się- speszyłem się.
-No to są... No te, no... Takie... Jakby części na gryfie gitary oddzielone od siebie takimi wypukłymi wstawkami. Mam nadzieję, że wiesz co to "gryf gitary". Rozumiesz?
-Chyba tak. Struna A to jest druga od góry, a D to ta pod nią, tak?
-Yhym- kiwnął twierdząco głową.
-Dobra, Gerard, pełne skupienie. Drugi próg, to będzie gdzieś tutaj... No, chyba mam.
-Tak? To teraz uderz we wszystkie struny. No, śmiało, Gee- poradził. Tak też zrobiłem i, ku memu zdziwieniu, wyszło.
-I co?- spytałem zestresowany niczym student czekający na wyniki sesji.
-Świetnie! Jestem z ciebie dumny, Gerard! Właśnie pięknie zagrałeś najprostszy akord na świecie!- wyczułem NUTKĘ sarkazmu.
-Juhu!- krzyknąłem rozluźniony.
-Dobrze, opanowałeś już e-moll. Teraz przejdźmy do czegoś trudniejszego- zaśmiał się pod nosem- Chwyć F-dur- powiedział po czym pokazał mi coś strasznego. Jednym palcem jakby przydusił wszystkie struny i...
-Frank?
-Hm?
-Co to, do cholery, jest za chiński chwyt?
******
Wracałem właśnie ze szkoły do domu, gdy z kieszeni moich spodni wydobył się znajomy dźwięki komórki:
"Ooh, Sweet child o' mine
Oooh, Sweet love o'mine" *
-Halo?- odebrałem.
-Gerard?- odezwał się głos po drugiej stronie.
-Mikey?!- niemal zachłysnąłem się powietrzem.
-Cześć, braciszku!
-No hej, a ty skąd dzwonisz?
-Z telefonu Lisy, mój się rozładował.
-Aha, no to co tam u ciebie słychać?
-Gee... Przyjeżdżam na wakacje do Newark!
-Co? Naprawdę?!
-Tak! Cieszysz się?
-Pewnie! Jezu! Nawet nie wiesz jak bardzo, Mikey!- niemalże skakałem z radości.
-Już się nie mogę doczekać, tyle mam ci do powiedzenia!
-Ja też, braciszku, Tęsknimy tu za tobą!- po części skłamałem, ale po co młodego zadręczać?
-A myślisz, że ja nie tęsknię? Wytrzymuję tu dzięki Lisie
-Uuu, a cóż to za koleżanka?- spytałem kokieteryjnym tonem.
-Oj, przestań!- zachichotał- Powiedz mi lepiej, czy ty masz kogoś?
-Yymm...- zaciąłem się. Nie wiedziałem, czy wyznać mu prawdę, czy jeszcze poczekać- Tak, ale przedstawię ci tą osobę osobiście, jak przyjedziesz do domu.
-No dobrze- powiedział zawiedzionym tonem- A miła chociaż?
-Nawet nie wiesz, jak bardzo- wyszczerzyłem się do słuchawki, w sumie nie wiem nawet, dlaczego. Na samą myśl o roześmianej twarzyczce Franka mam zaciesz.
-Muszę już kończyć, zadzwonię jeszcze.
-Już? No dobrze.
-A! Gerard?
-Tak?
-Dziękuję za tego jednorożca!
-Ha ha! Ależ proszę bardzo.
-Pa!
-Pa!- rozłączyłem się i po prostu nie wytrzymałem. Zacząłem skakać i cieszyć się jak głupi do sera. Pobiegłem czym prędzej do domu, aby obwieścić rodzicom tą cudowną wiadomość. Otworzyłem drzwi i wparowałem do środka, lecz nikogo nie zastałem. Zdjąłem buty i poszedłem do swojego pokoju. Z nudów zacząłem odrabiać lekcje.
Zajęło mi to z pół godziny. Dobrze, że teraz tak mało nam zadają. Zerknąłem na wyświetlacz telefonu- 16:00. Dopiero teraz zauważyłem, że mam jedną wiadomość na poczcie głosowej i to... O! Od Franka! Kliknąłem, aby odsłuchać:
"Cześć, Gee! Myślę, że jestem już gotów! Moja mama wyjeżdża dzisiaj do pracy na cały dzień, więc może byś do mnie wpadł koło 16:00?
PS Klucze są pod wycieraczką.
Czekam, Frank!"
TAK! Nareszcie się doczekałem! W sumie, to byłem lekko zdziwiony, że chłopak tak szybko się zdecydował, ale co mi tam. Cóż za wspaniały dzień! Nie marzyłem o niczym innym. Znów zerknąłem na zegarek- 16:05. Jestem już spóźniony! Wziąłem ekspresowy prysznic i wybiegłem z domu jak oparzony. Nawet nie miałem czasu na przemyślenie tego, jak to wszystko będzie wyglądało.
Stanąłem przed drzwiami domu Iero. Poprawiłem grzywkę, sprawdziłem oddech, odpocząłem chwilkę i wyciągnąłem klucze spod wycieraczki. Swoją drogą, to marny schowek na klucze, ale nie wnikam.
Przekręciłem zamek i wszedłem do środka. Skierowałem się do pokoju bruneta i po cichu nacisnąłem klamkę. Lecz gdy wszedłem do tego pomieszczenia, zamarłem. Frankie leżał bezwładnie na podłodze obok łóżka, nie ruszał się. Podbiegłem do niego, uniosłem jego głowę i zacząłem krzyczeć:
-Frank? Frankie! Obudź się, kochanie! Słyszysz mnie? Frank!
----------------------------------------------------------------------
* Guns N' Roses- Sweet Child O' mine
Tadaaaam! I co Wy na to? ^_^ :3
A NIECH CIĘ SZLAG, TY ZŁA KOBIETO! CZEMU, JA SIĘ PYTAM C-Z-E-M-U?! A miał być nawet seks, a ty taki numer nam odwalasz :'(
OdpowiedzUsuńCo nie zmienia faktu, że napisane super i z humorem :3
Jeja, a ja coś czułam po wcześniejszym rozdziale, że coś jest nie tak ze zdrowiem Franka. Zemdlał? Przeżyje chociaż?! (łka, siedzi skulona w kąciku i buja się na wszystkie strony).
Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Mam nadzieję? Pfff! JA TO WIEM, BO TAK MUSI BYĆ, KAPISZI?! (bo jak nie, to ZiZi Cię znajdzie i dorwie, i... Nie wiem jeszcze co, ale Ci zrobi!)
ZiZi
Weź, kurcze, żeś końcówkę odwaliła ;). Ja się tu nakręcam, a tu Frank na podłodze. Mam nadzieję, że nie ma jakichś przerzutów, czy czegoś i opowiadanie nie skończy się pogrzebem.
OdpowiedzUsuńEsk
Ej noooo...
OdpowiedzUsuńTak być, no nie może! Ja tu się poświęcam, łapie dla was każdą dostępną chwilę z wifi, a Ty? Chcesz mi tu zabić Frankiego? Oł...
Well... Siedzę sobie właśnue na dworku, jakieś osy koło mnie latają, słońce napierdala w plecy... Złapałam teraz chwilowy dostęp do internetu i pozwoliłam sobie przeczytać Frerarda. Tak normalnie łapałam dostęp do wifi w różnych miejscach, kopiowałam rozdziały i czytałam później przez notatki w telefonie. A teraz mi się udało ;3
Wracając do rozdziału: Omnomnomnom *______* Kocham to normalnie <3
Ale nie uśmiercaj Franiusia, plosię ;________;
Xoxo Lack of Sleep