Hejooooł! <3 Na samym wstępie chciałabym poinformować was, że jestem okropnym leniem :'( Przez ten czas napisałam tylko dwa rozdziały i trzeci zaczęłam :( No ale nawet kiedy mam wolne, to mam pełno zajęć do zrobienia. Kiedy patrzę na archiwum bloga i widzę, że dopiero teraz dodaję 5 rozdział, to mi się niedobrze robi :/ Powinnam się ogarnąć i w końcu przysiedzieć nad tymi partami, ale nie mam motywacji, bo mało komentujecie :( No ale mam nadzieję, że ta sytuacja się poprawi, bo mam już w głowie mniej więcej obmyślone zakończenie tego opowiadania (wiem wiem, jeszcze do tego daleko) i mam też zarys nowego opo, ale wam nie zdradzę BUAHAHAHAHA! Planuję też zrobić specjalny pasek z info o nowych rozdziałach, żebym spięła dupę i pisała na czas, bo ja Was kocham, moi czytelnicy i nie chcę was zawieść :D
Ten rozdział nie należy do moich ulubionych, nie tylko ze względu na długość. Myślę, że pewnie Was trochę rozczarowałam tym, co Frank wyciągnął spod łóżka, no ale dobra. Może chociaż części się spodoba to COŚ powyżej. Aha, no i dedykacja wędruje do Anonima, który jest... ANONIMEM? Ja rozumiem, że chodzi Wam o zachowanie danych osobowych, bo ja też byłam kiedyś ninją buszującą po blogach. Proszę Was tylko o to, żebyś podpisywali się na końcu komentarza jakimś wymyślonym pseudonimem, bo jak się zbierze dużo takich anonimów, to ja mam mętlik w głowie i nie wiem, komu dedykować. Poza tym, potrzebuję motywacji, a taki ninja jeden z drugim przeczytają tego bloga i zachowają swoją opinię dla siebie, a mi bardzo zależy na każdej opinii, zarówno na pozytywnej jak i na negatywnej. No, ale się rozpisałam :3 Aha, no i bym jeszcze zapomniała: nowego rozdziału możecie spodziewać się w niedzielę, a jak nie, to na pewno w poniedziałek. No to w takim razie: ENJOY! <3
----------------------------------------------------------------------
[Gerard]
-Gitara?- spytałem zdziwiony.
-No tak- odpowiedział.
-Grasz na gitarze?
-Yhm- pokiwał potakująco głową.
-Ale... Ale jak?
-A więc myślisz, że jak jestem niewidomy, to już nic nie mogę zrobić?- spytał z wyrzutem.
-Nie, Frank, wcale tak nie myślę! Ja cię po prostu podziwiam...
-Mnie?- NIE, BABKĘ Z WARZYWNIAKA- A niby czemu?
-No bo ty jesteś wesoły, pełen życia, ciekawy świata i taki utalentowany, pomimo swojej choroby...
-Nie uważam siebie za nie wiadomo jaką kalekę tylko dlatego, że jestem niewidomy. Nie traktuję też tego jako kary. Wręcz przeciwnie! Uważam to za dar i wyzwanie od Boga. Dzięki temu mogę poznawać świat z zupełnie innej perspektywy, dogłębniej i to jest wspaniałe- a ten znowu o tym Bogu no... Ale pomimo tego, wzruszyłem się. Dopiero teraz doszło do mnie, jakim samolubnym i egoistycznym człowiekiem jestem. Wszyscy robili wszystko za mnie, płakałem i denerwowałem się za każdym razem, gdy coś mi nie wychodziło, obrażałem się na cały świat i zaprzestawałem jakichkolwiek prób zrobienia czegoś samemu. Ten chłopak nie potrzebuje, on wręcz nie chce pomocy. Sam poznaje świat i radzi sobie z problemami, a przy tym jest taki skromny i zdeterminowany w tym, co robi.
-Zagrać ci coś?- nieoczekiwanie zaproponował Frank.
-Pewnie!- byłem bardzo ciekawy. Patrzyłem w milczeniu na chłopaka, który bierze gitarę do ręki, przejeżdża palcami po długim gryfie. Widziałem skupienie na jego twarzy, ale też pasję. Większość ludzi uważa, że pasję i inne tego typu emocje zauważamy w oczach. Cóż... U Franka działało to w inną stronę. On wyrażał to całym ciałem, swoją mimiką, najdrobniejszym ruchem palców, wszystkim. W końcu złapał jeden akord i z lekkością uderzył w struny, czemu towarzyszył cudowny dźwięk, a zaraz po nim kolejny i następne, które składały się w znaną mi piosenkę. W końcu rozpoznałem graną przez Franka melodię i zacząłem śpiewać:
"When you fell you're alone,
Cut off from this cruel world.
Your instinct' s telling you to run.
Listen to your heart,
Those angel's voices.
They sing to you they'll be your guide
Back home.
When life leaves us blind,
Love keeps us kind"*
Zaraz po ostatnim wersie Frank przestał grać i odłożył gitarę na bok.
-Wow, Frankie! To było, to było... To było piękne!- naprawdę, byłem od wielkim wrażeniem. Ja sam nie umiem grać na gitarze, a co dopiero taki niewidomy człowiek, który nie widzi progów, strun. Nie rozumiem tego chłopaka.
-Dziękuję, a ty świetnie śpiewasz!
-Serio tak myślisz?
-No jasne!- uśmiechnął się.
-Jak nauczyłeś się grać?- musiałem spytać, po prostu musiałem.
-Kiedy miałem 5 lat, ciocia kupiła mi gitarę. W wieku 7 lat biegle znałem akordy i układ gryfu. Jednak po stracie wzroku kompletnie się załamałem i przestałem grać. Po kilku latach po diagnozie pogodziłem się z losem i uznałem, że nie ma co rozpaczać. Zapragnąłem kontynuować naukę gry. Teraz znam całą budowę gitary, każdą strunę, próg na pamięć. Potrafię rozpoznać, kiedy gitara jest rozstrojona, umiem ją też nastroić. To kwestia przyzwyczajenia i wyczucia. Muzyka to ukojenie, ucieczka od całego świata, to moja pasja, moje życie...- opowiadał z zapartym tchem, a ja słuchałem. Słuchałem i z każdym wypowiedzianym przez jego melodyjny głos utwierdzałem się w przekonaniu, że nie mogłem w życiu trafić na lepszego człowieka niż Frank. W końcu powiedziałem:
-Podziwiam cię, ja miałem kiedyś organki, ale po miesiącu żmudnej nauki odechciało mi się gry- nie odpowiedział nic, spojrzałem na zegarek- Muszę już iść, Frank...
-Już?- spochmurniał- Ale spotkamy się jutro?
-Pewnie, przyjdziesz do mnie po szkole?
-Spoko, poczekasz przed moją salą?
-Ok, a która to?
-Ymm... O ile się dobrze orientuję, to 209.
-A o której kończysz?
-O 15:00
-Ja też. To jesteśmy umówieni- wstałem i objąłem go ramieniem. Sam nie wiem, czemu. Tak po prostu, poczułem niezmierną chęć przytulenia chłopaka- Do jutra!- rzuciłem i wyszedłem z domu Iero.
-Pa!- odpowiedział, gdy byłem już przy drzwiach. Zanim zdążyłem wejść do swojego domu, zatrzymał mnie głos komórki:
"Oh, sweet child o' mine
Oooh, sweet love o' mine"**
-Halo?- odebrałem.
-Siemka, Gee!- odpowiedział mi głos po drugiej stronie.
-O! Hej, Ray!- poznałem cienki głos przyjaciela. Pamiętam, że zawsze taki miał. Nawet sam Toro narzekał, że brzmi jak dziewczyna.
-Słuchaj, mam do ciebie propozycję nie do odrzucenia...
-Wal
-Otóż organizujemy jutro imprezę u Steacy i chcemy, żebyś wpadł.
-Sorry, Ray, ale jestem już umówiony na jutro...
-Co? Chcesz mi powiedzieć, że nie wbijesz na najlepszą imprezę wszech czasów?!
-Sorry, ale nie mogę, no- przybrałem najbiedniejszy ton głosu jaki potrafiłem.
-Szkoda, no jak tam sobie chcesz. Wiedz tylko, że ominie cię niezła zabawa- prychnął.
-Obiecuję, że się zrekompensuję.
-No ja myślę. A propos: to co to za szczęściara, że dla niej olewasz kumpli?
-Po pierwsze: nie olewam was. Po drugie: co ty, książkę piszesz?- spytałem ironicznie.
-Oj, no powiedz, nie bądź taki- nalegał.
-Spadaj, Toro- parsknąłem śmiechem.
-Nie chcesz, to nie mów. Lecę już, nara!
-Cześć!- rozłączyłem się, schowałem komórkę do kieszeni i wszedłem do domu. Ach ci przyjaciele, wszystko chcą wiedzieć... Położyłem się na łóżku w swoim pokoju i z zacieszem na twarzy rozmyślałem nad jutrzejszym dniem. Zaraz... Czy to oznacza, że jesteśmy... Umówieni? O RANY! FRANK IERO I JA JESTEŚMY UMÓWIENI NA JUTRO!
Nawet nie pamiętam, kiedy zmorzył mnie sen. Byłem zmęczony, to był zwariowany dzień...
-------------------------------------------------------------
* Linkin Park- The Messenger
** Guns N' Roses- Sweet Child O' Mine
Wiem, krótkie, ale nie bijcie, proszę... <robi minę słodkiego pieska> :3
Ojacie! DEDYKACJA DLA MNIE? DZIĘKUJĘ BAAAAARDZO, KOCHANA! <3 Rozdział może i jest krótki, ale mi się podoba, bo ładnie napisany. No i powiem Ci szczerze, że spodziewałam się prawie wszystkiego (od skarpetek i brudnych gaci po przenośne radio), ale gitara? No tu mnie zaskoczyłaś :3 Niewidomy Frankie, grający na gitarze i ciekawe, co jeszcze umie nas utalentowany <3 Nie wiem, co to za uczucie, ale kiedy czytałam tekst tej piosenki Linkin Park, to coś tak jakby... Jeju, nie wiem jak to opisać, no. Ale na pewno bardzo utożsamił się z aktualną sytuacją, ale też i z całym opowiadaniem. Nareszcie zrozumiałam przesłanie tytułu tego opowiadania i nie wiem, co dalej Ci powiedzieć...
OdpowiedzUsuńDobra, bo zaraz się tutaj rozkleję i cały blogger utonie w powodzi :* Życzę DUŻO ALE TO DUŻO WENY, żebyś pisała i miała motywację, bo ja KOCHAM TWOJE OPOWIADANIA I BĘDĘ JE CZYTAĆ ZAWSZE! <3
PS Od dzisiaj będę podpisywała się tak:
ZiZi
Aaach, dziękuję, że chociaż komuś się podobało :) Miło, że będziesz się podpisywać, przynajmniej nie będzie mi się mylić :3
UsuńOjeej, słodko :3 Gerard widać, naprawdę kocha Frania... Zostawił dla niego imprezę. Umówieni? O Rly? UROCZO, NOO :3
OdpowiedzUsuńHah, aż mi się zachciało jechać do tej Białowieży jutro... Dzięki za zachętę :3 I pisz dalej, bo masz prawdziwy talent :3
xoxo Lack of Sleep
hej ho.. jako że dzisiaj to sobie przeczytałam i mnie wciągnęło to oznajmiam, że możesz na mnie liczyć i wiedz, że bardo mi się podoba to opowiadanie.. ma bardzo wciągającą fabułę.. ;) no.. tak że tak.. to ja życzę ci dużo weny i czekam z niecierpliwością na next . xD
OdpowiedzUsuńHahaha, Cherry jak zwykle spóźniona z komentarzem i to aż o dwa rozdziały! ( z czego ten drugi właśnie komentuje xD ) A ja już myślałam, że Frank wyciągnie spod tego łóżka... Skrzynkę pełną filmów pornograficznych? Paczkę gumek? Wibrator? Tak, tak wiem, moja zboczona natura nie zna granic xD Ale gitara...? To chyba nawet lepszy pomysł, niż te wszystkie rzeczy, które wymieniłam, nie sądzisz? xD no, a co do rozdziału to przeogromnie mi się podobał. Gee przytulił Franka i to było... takie urocze, mimo, że trwało tylko ułamek sekundy... Kocham to opowiadanie i kocham ciebie, więc życzę ci powodzonka i weny <3
OdpowiedzUsuńXoXo
Dodaj jak najszybciej next'a <3
Taaaaak! CZEKAŁAM NA TO TYLE CZASU! :D Nareszcie wyznałaś mi miłość i wiedz, że ja też Ciebie kocham i kocham twoje opowiadania również! <3
UsuńUuuu... Jakie LOVE STORY <3
Ooo jak miło gerard ma ten sam dzwonek co ja, jakiś przypadek. Jestes swietna pisarką, po prostu boskie |gee17
OdpowiedzUsuń