środa, 22 maja 2013

"When life leaves us blind, love keeps us kind" Part 12

Po pierwsze: Przepraszam, że dopiero dzisiaj dodaję, bo naprawdę chciałam to zrobić wczoraj. Mam taki tydzień teraz, że po prostu nie wyrabiam - byle do niedzieli (ale nie, CZY CI WSZYSCY NAUCZYCIELE MUSIELI UWZIĄĆ SIĘ NA ROBIENIE SPRAWDZIANÓW I KARTKÓWEK NA SAMĄ KOŃCÓWKĘ ROKU?! Czyt. Byleby do niedzieli za dwa tygodnie) - a potem jeszcze próby na festyn i na koniec wyłączyli mi neta :'( Ja wiem, ja mam ogólnie przez cały rok pecha, ale w ten dzień to przesada no! No ale już jestem i dodaję spóźniony rozdział 12, a naprawdę nie mam zielonego pojęcia, kiedy dodam part 13. Przykro mi, ale po prostu musicie uważnie obserwować zakładkę info. No ja już nie przynudzam, tylko enjoy :D
----------------------------------------------------------------------------

[Frank]

-O! Dzień dobry! Pani Way, prawda?
-Tak, jestem sąsiadką, mieszkam w domu obok.
-Pani jest matką Gerarda?
-Tak, ale...
-Frank tyle mi o nim naopowiadał, same dobre rzeczy. No ale co panią tu sprowadza o tak wczesnej porze?
-Mogę wejść? Chciałabym z panią chwilkę porozmawiać.
-Ależ proszę bardzo- dźwięk zamykanych drzwi. Kroki. Czułem, że zaraz zapadnę się pod ziemię. Co mama Gerarda tu robi? Czyżby... Nie, nie zrobiłaby tego. W sumie, to nie znam jej tak bardzo, żeby wiedzieć na co ją stać. A może jednak? No bo po co innego by tu przychodziła? Chyba nie pożyczyć cukier. Ale czemu ja się tak zadręczam? Przecież do niczego nie doszło, więc nie powinienem mieć poczucia winy. Tylko że tak nie jest! Przysunąłem się bliżej, aby móc usłyszeć coś więcej z rozmowy dwóch kobiet, odbywającej się w salonie. Nie, ja wcale nie podsłuchiwałem, ja tylko próbowałem ustalić fakty.
-Proszę, niech pani siada. Napije się pani czegoś?- zaczęła mama, by rozluźnić panującą tam nerwowa atmosferę.
-Nie, dziękuję. Przyszłam tylko opowiedzieć pani trochę o pani synu...
-O Franku? Ależ zapewniam panią, że ja wiem wystarczająco o moim synu- zaśmiała się.
-Jak widać, nie do końca...
-Do czego pani zmierza?- spoważniała.
-No cóż... Nie będę owijać w bawełnę. Pani syn jest homoseksualistą- CO?! Wiedziałem! No bo po co tu przychodziła?! Ale ja przecież nic nie zrobiłem, więc za co te oskarżenia? Są bezpodstawne!
-Proszę?- spytała zdziwionym głosem.
-No gejem- a kiedy nie odpowiedziała- Ciotą, pedałem, czy jak tam pani chce i tak wyjdzie na to samo!
-Co też pani opowiada?!
-No to, proszę pani, że Frank jest gejem.
-Ale po czym to pani wywnioskowała?
-Nakryłam ich.
-Ich?
-No właśnie, pani syn zdemoralizował mojego Gerarda!
-Co takiego?!- spytała z jeszcze większym zszokowaniem.
-Pani syn dosłownie napastował mojego Gerarda!- CO?! Jak można tak bezczelnie kłamać? Przecież to stek bzdur! Czy ta kobieta wstydu nie ma?!
-Słucham? Frank to dobre, życzliwe dziecko, nie mógłby! Nie wierzę pani- dobrze, że chociaż ktoś trzyma moją stronę.
-Ale to prawda! Frank jest zboczeńcem i nie życzę sobie, żeby taki chłopak spotykał się z moim dzieckiem.
-Co? A ja, proszę pani, nie życzę sobie, żeby pani nachodziła mnie w moim własnym domu z rana i opowiadała takie bzdury. Teraz żegnam panią- jej ton przyjął agresywną barwę. 
-Jak sobie pani chce, ale jak dowiem się, że Frank znowu spróbował coś zrobić Gerardowi, to...
-Proszę mnie nie straszyć, dobrze?!
-Ja wcale nie...
-Do widzenia!
-Hmm...- westchnęła z rezygnacją- W takim razie, do widzenia- natomiast ton kobiety zdawał się niewzruszony postawą mojej matki i obojętnie odpowiedział. Usłyszałem tylko trzask zamykanych drzwi, a potem kroki. Czułem jak zaraz przyjdzie mi się zmierzyć z zarzutami matki. 
-Frankie...- zaczęła- Słyszałeś, prawda?
-Yhm- spuściłem głowę.
-Masz mi coś do powiedzenia?
-Nie, mogę już iść?
 -Gdzie? O tej godzinie? Do Gerarda?- zamarłem.
-Co? Nie!
-Tak, a gdzie w takim razie?
-Nie twoja sprawa- prychnąłem.
-Franklinie Iero, siadaj!- posłusznie wykonałem polecenie- Czy to prawda?
-O co konkretnie ci chodzi, mamo?
-Napastowałeś Gerarda?
-Nie! Oczywiście, że nie! Ta baba jest chora, ma urojenia! Ja nic...
-Okay, dobrze, wierzę ci- uspokoiła ton- Ale w takim razie co wtedy zaszło?- nie odpowiedziałem, Trudno mi było o tym komukolwiek powiedzieć. Potrzebowałem chwili na zastanowienie.
-Gerard i ja odrobiliśmy lekcje, gadaliśmy, on powiedział o mnie tak... Pięknie, a potem... A potem mnie pocałował...- przerwałem na chwilę.
-Wiedziałam!- wzdrygnąłem się- Mam syna pedała! Boże, w czym popełniłam błąd?
-Nie, mamo, to nie tak!
-A jak, Frankie?!- krzyknęła z rozpaczą.
-No bo... Najgorsze jest to, że ja nic nie zrobiłem, rozumiesz? Ani nie oddałem pocałunku ani też nie odepchnąłem go. Siedziałem tam tylko jak kołek, a potem weszła jego mama i zaczęła wrzeszczeć na Gerarda i... Uciekłem, zachowałem się jak ostatni tchórz, dając tym jego mamie powód do takich podejrzeń...- złapałem się za drżące usta, aby nie wybuchnąć gwałtownym szlochem.
-Frankie...- pogładziła mnie po dłoni- Kochasz go?- spytała zupełnie z innej beczki, na co się trochę zdziwiłem. Spodziewałem się jakichś kazań o tym, że homoseksualizm to zboczenie, mam się nie spotykać z Gerardem i w ogóle... Nie odpowiedziałem. Przytuliłem się tylko do niej mocno, a ona objęła mnie ramieniem. W pewnej chwili po prostu nie wytrzymałem i rozpłakałem się.
-Nie wiem, mamo, nie wiem...

-------------------------------------------------------------------------
PS Jakbym jednak nie dodała rozdziału w tym tygodniu, to trzymajcie za mnie kciuki, bo jutro mam konkurs z historii (łatwy sposób na zdobycie dużo punktów do zachowania), w piątek mam konkurs piosenki angielskiej, a w sobotę festyn szkolny, także jestem cała w stresie, A POTEM ŻE SIĘ KURCZĘ, NO! -_- 

   

6 komentarzy:

  1. cudny rozdział. taki emocjonalny. bardzo lubię to twoje opowiadanie. ;)
    i oczywiście będę trzymać kciuki.
    dużo weny ci życzę i powodzenia. ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudnie ;3 i oczywiście bedziemy wszyscy trzymać za Ciebie kciuki ;3 Poza tym będę czekać na nowy rozdział. Wybacz, źe tak ktotko itd... Jesyem umeczona po zarciu pizzy i cwiczeniu. Nie wiedzialam, ze potrafie jeszcze zrobic mostek. I przepraszam za brak polskich znakow, ale pisze z telefonu.

    xoxo Lack of Sleep

    Ps. Matka Gerarda jest pierdolnieta. Nie zazdroszcze mu :'c

    OdpowiedzUsuń
  3. Matka Gerarda jest porąbana. Tak przychodzić do kogoś i wrzeszczeć, że ma syna pedała...
    Życzę powodzenia na wszelkich sprawdzianach i konkursach:).

    Esk

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja pierdolę, matka Gerarda jest faktycznie pojebana! -_- Żeby nachodzić kogoś w jego własnym do i pieprzyć takie głupoty! FRANIO NIE MÓGŁBY PRZECIEŻ NAPASTOWAĆ GERARDA! (No chyba, że w innym kontekście - if you know what I mean- ale nie tak, że jako przestępstwo, no!)
    I matka Frania jest świetna, że uwierzyła mu i zaakceptowała go, no i chce mu pomóc. Ogólnie rozdział taki emocjonalny jest i świetny, także czekam na następny rozdział, bo normalnie MUSZĘ WIEDZIEĆ, JAK TO SIĘ DALEJ POTOCZY! :D
    PS Przepraszam za liczne przekleństwa, ale na serio mnie ta Donna wkurzyła ^^

    xoxo

    ZiZi

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zwykle spóźniona -____- No normalnie brawo ja, ale wybacz... mam tak, jestem strasznie leniwa xD Nie będę cię tutaj teraz przepraszać, bo i tak wiesz, że mi przykro, ale... Ten rozdział, jak i również poprzedni były wprost przecudowne! Nie pomyślałabym, że Donna... hm... posunie się do czegoś takiego, ale widać, że ma nierówno pod sufitem. Ale też się zastanawiam... Mimo, że matka Franka się na początku zdenerwowała, to późniejsze pytanie rzeczywiście daje wiele do myślenia. No cóż... Czekam dalej i powodzenia ci życzę na tych wszystkich konkursach, festynach i tak dalej <3
    XoXo
    P.S. Świetne opisy <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Matka gerarda okazała sie wredna małpa, jeju jakiez to wciagajace, normalnie jestem uzalezniona |gee17

    OdpowiedzUsuń