poniedziałek, 13 maja 2013

"When love leaves us blind, love keeps us kind" Part 10

                                    KOCHANI CZYTELNICY! <3 
Jesteśmy już w połowie opowiadania, a prace nad dalszymi rozdziałami nadal trwają. Chciałam Wam tylko powiedzieć, że jestem ogromnie szczęśliwa, że mój blog ma przeszło 1100 wyświetleń. Dla kogoś to może być malutko, ale dla mnie- początkującej blogerki- jest to niewyobrażalna ilość, radość za docenienie trudu, włożonego w pracę nad wszystkim! Także: DZIĘKUJĘ WAM Z CAŁEGO SERCA! Nie będę już wymieniać poszczególnych osób, bo znalazłyby się tam nie tylko ukochane blogerki, ale też i znajomi, rodzina (tsa, nikt z rodziny nie wie, poza mamą i tatą, których i tak to nie obchodzi), no i kochani ninja :D Proszę, jeżeli to czytacie, komentujcie i podpisujcie się jakoś. Każdy komentarz jest dla mnie ważny. Jejku, bo się rozpisałam. Także: KOCHAM WAS!
No i enjoy :D

----------------------------------------------------------------------------- 

[Gerard] 

   Powoli otworzyłem oczy, lecz zaraz je zamknąłem, gdyż oślepiło mnie światło wpadające do pokoju przez otwarte okno. Spróbowałem znowu, ale tym razem zasłoniłem oczy ręką.
-Witaj, Śpiąca Królewno!- ktoś zachichotał i pogładził mnie po policzku. Rozejrzałem się dokoła. Blondynka siedziała obok mnie na kanapie i wlepiała te swoje błękitne oczęta wprost we mnie.
-Steacy? Gdzie ja jestem?
-W moim domu, głuptasie!
-Ale co się stało? Nic nie pamiętam...
-Zasnąłeś u mnie wczoraj na imprezie, na kanapie w salonie, na siedząco...- zachichotała- Poprosiłam Ray' a, żeby cię położył i jak on cię chciał obrócić, to...- przyłożyła dłoń do ust, żeby powstrzymać się przed wybuchem śmiechu- To powiedziałeś do niego przez sen: "No i gdzie mnie ciągniesz? Aj, ty niegrzeczny!"- wtedy już nie mogła się powstrzymać i wybuchnęła gromkim śmiechem. Dopiero po tych słowach dotarło do mnie, co się działo. Śnił mi się Frank, który zaczął mnie całować w moim domu. To było takie realistyczne... Może trochę za bardzo, bo jednak mówiłem przez sen i...
-Steacy! Mówiłem coś jeszcze?
-Niech to pomyślę... Nie, znaczy się, przez sen tylko to.
-A wcześniej?
-Bełkotałeś coś po pijaku, ale kto by cię tam zrozumiał- uśmiechnęła się, a ja odetchnąłem z ulgą. Zapadłbym się pod ziemię, gdyby ktoś usłyszał moje bełkoty na temat Franka. Podniosłem się do siadu, co spowodowało nieprzyjemne ukłucie w głowie. Kurde... Ile ja tego wczoraj wypiłem? Zakręciło mi się w głowie.
-Gerard? Na pewno wszystko okay?
-Niedobrze mi- stęknąłem i rzuciłem się pędem do łazienki, na co tylko Steacy pokręciła głową w rozbawieniu. Ledwo udało mi się dobiec na czas. Zwymiotowałem do toalety raz, potem drugi, a po trzecim mi przeszło. Zostało tylko szumienie w głowie, a nawet najmniejsze szelesty drażniły moje ucho. "Nigdy więcej alkoholu!"- myślałem. Wtem do łazienki weszła Steacy, która na widok mnie, klęczącego przy kiblu, zaśmiała się głośno.
-Cii...- syknąłem- Błagam, łeb mi pęka...
-Ha ha, to nie trzeba było tyle pić wczoraj. Masz- podała mi kubek- To woda, przecież nie chcę cię otruć- powiedziała, gdy nie odebrałem kubka- Pij, najlepsza na kaca.
-Dzięki- upiłem łyk. Chłodna ciecz nawilżała moje gardło.
-Mimo kaca, imprezka była super!
-Pewnie- uśmiechnąłem się krzywo na wspomnienie tych wszystkich całujących się par- Wszyscy już poszli?
-Tak, Ray pomógł mi posprzątać i wrócił do domu.
-Aha. To ja też się już będę zbierać- powoli wstałem z łazienkowej posadzki i spojrzałem w lustro. Wyglądałem jak ostatnie nieszczęście świata: włosy nieuczesane i poplątane, twarz blada, oczy spuchnięte i podkrążone, a o ubraniach już nie wspomnę- pogniecione, brudne i spocone. Odkręciłem zimną wodę i chlusnąłem ją sobie prosto w twarz. O tak! Tego mi było trzeba, orzeźwienia. Wytarłem się w pierwszy lepszy ręcznik i uczesałem włosy szczotką leżącą najbliżej zlewu. 
-Pewnie, możesz pożyczyć- westchnęła blondynka. Fakt... Nie spytałem w ogóle, czy mogę się uczesać jej prywatną szczotką, albo... O zgrozo! A jeżeli to jest szczotka jej cioci? Dobrze, że nie zabrałem się za mycie zębów...
-Przepraszam- uśmiechnąłem się błagalnie, na co machnęła ręką. Ponownie spojrzałem w lusterko. No, teraz wyglądałem w miarę przyzwoicie. Pożegnałem się ze Steacy i wyszedłem z jej domu.


                                               ******

-Gdzieś ty, do cholery, był?- usłyszałem zaraz po wejściu do kuchni. Nie miałem zamiaru odpowiadać. Wystarczająco mnie wczoraj wkurzyła. Z lekceważącą miną przeszedłem obok niej i wyjąłem z szafki butelkę z wodą mineralną, po czym wyszedłem z kuchni i skierowałem się do swojego pokoju. Grobowa mina matki nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia. Zamknąłem cicho drzwi, gdyż po kolejnym hałasie głowa by mi pękła. Odkręciłem butelkę i upiłem łyk wody. Położyłem się na łóżku i wbiłem wzrok w sufit. Pomyślałem o moim dziwnym śnie. Dlaczego wszyscy, których mijałem mieli twarz Franka? Czemu chłopak tak nagle zaczął mnie całować? Co by było, gdyby Steacy dała mi jeszcze trochę pospać? Te pytania krążyły bez odpowiedzi po mojej głowie. Zachowałem się jak totalny debil! Frank teraz pewnie nie chce mnie znać, a ja? Ja chyba podświadomie się z nim zgadzałem. Zachowujesz się jak rozhisteryzowana nastolatka, Gerard! Niby coś do niego czujesz, nie jesteś jednak pewien, czy to jest miłość. Z drugiej strony przyznajesz mu rację za to, że nie chce cię znać. Zastanów się, czego ty tak naprawdę chcesz... 

---------------------------------------------------------------------------
To by było na tyle. W tym tygodniu mam straszny natłok rzeczy do zrobienia i mało czasu. 11 partu spodziewać się możecie dopiero w sobotę. No i mam nadzieję, że rozdział się podobał :3     

6 komentarzy:

  1. Fun, kochanie. Twoje twory były, są i będą zajebiste <3 I oczywiście gratuluję Ci tych 1100 wyświetleń. Dama pamiętam jak ucieszyła się kiedyś z pierwszego tysiąca wyświetleń. Teraz jest ich chyba około 5500, nie pamiętam a nie chce mi die sprawdzać. Nie mogę doczekać się soboty <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie umiem komentować, przynajmniej w ostatnim czasie, więc napiszę tylko, że mi się podoba i czekam na następną część :). To naprawdę już połowa? Łał.

    Esk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Widzę, że kolejny ninja się nam ujawnił :D Dziękuję za miły komentarz ^_^

      Usuń
  3. Ahahahha Widzę, że było niezłe party hard :P Gerard + kac = totalnie mistrzowsko opisanie <3 Co ja jeszcze mogę powiedzieć? Świetne to było!
    "Woda- najlepsza na kaca" :*
    Serio to już połowa? Łeee... Smutno mi będzie jak to opowiadanko się skończy :'(

    ZiZi

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiedz mi... Dlaczego ja zawsze opuszczam rozdziały z dedykacją dla mnie?! No dlaczego nie potrafię wyrobić się na czas z czytaniem i dodawaniem komentarzy, podczas kiedy twoje rozdziały są tak piękne i cudowne?! ... A ja chyba wiem. Właśnie dlatego, że są one takie piękne i cudowne nie potrafię po prostu "przelecieć" po nich wzrokiem, tylko potrzebuje dużo czasu, aby się porządnie wczytać i jeszcze bardziej dostrzec ich... niesamowitość *_* Bo tutaj, choćby się chciało, nie można ot tak tego przeczytać, tylko... Twoje bogate słownictwo, ciekawe prowadzenie akcji oraz WPROST PRZEGENIALNY talent zmuszają czytelnika, aby "został na dłużej" przy tym tekście! I to jest naprawdę madżikowe i niewiele osób tak potrafi *_* Jesteś wyjątkowa *_*
    A co do rozdziału to: Czy ja mam kogoś (Cię) zabić? Jak mogłaś?!?!? A ja już miała taką ogrromną nadzieję, że to jednak Frank był. Chociaż mało prawdopodobnym, iż to jednak on stał tam w domu Gee i go całował, ale jednak... Nadzieja nie umiera! A ty ją zabiłaś ;___; Ale cóż... I tak czekam z niecierpliwością na nowe rozdziały, bo jestem ciekawa jak to się wszystko ładnie dalej potoczy :D
    A co szybkości dodawania nowych notek: GRATULACJE! Jesteś mistrzem! Nie dość, że są one takie cudowne i długie, to jeszcze pojawiają się tak szybko <3 Sooo, nie obraź się jak czasem nie zdążę skomentować :3
    XoXo

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejciu już połowa. Uzaleznilam sie od twych opowiadań. |gee17

    OdpowiedzUsuń